Przejdź do treści

Kultura religijna „Ukraińców”

Cóż nam po cudzym bogu
Swego mamy przy progu.
[Powiedzenie ludowe]

Kultura Wedyjska Na „Ukrainie”

Religijna świadomość Ukraińców kształtowała się na gruncie najdawniejszych wyobrażeń o Wszechświecie, jakie pozostawiły nam w spadku poprzednie cywilizacje – trypolska, scytyjska, słowiańska. Duchową świadomość swoich przodków Ukraińcy przekazywali następnym pokoleniom w postaci obrzędów, zwyczajów, baśni, pieśni itp.

Ukraińcy należą do spadkobierców dawnej kultury, która była również podstawą kształtowania się kultur innych narodów: słowiańskich, bałtyckich, germańskich, indyjskich czy irańskich, a którą dziś przyjęto nazywać kulturą indoeuropejską. Chociaż ma ona także inną nazwę – aryjska (w mowach „okających” – oryjska). Nazwy tej używali naukowcy w XIX i w początkach XX wieku. Wskutek splugawienia przez Hitlera nazwy Aria, Ariowie znikają z naukowego obiegu. Są podstawy, by uważać słowo „Aria” za pierwotną nazwę, jakiej używały w odniesieniu do siebie samych narody indoeuropejskie. Słowo to odczytał francuski uczony Anquetille du Peron w roku 1771 na steli perskiego króla Darajawausza, który nazywał siebie Arią (imię jego współdźwięczy z tym słowem: D-arajawausz): „Syn Hystaspesa, Achemenida, Pers, syn Persa, Aria, z Ariów nasienia”[17]. Ostatnie słowa najszerzej określają ród i rasę. Nazwę Ariów spotyka się po wielekroć w Wedach – starodawnych księgach, zawierających święte teksty Ariów. Staroindyjskie Arya znaczy „szlachetny”.

Spisanie Wed datuje się na II-początek I tysiąclecia p.n.e., chociaż w ustnej formie składano je znacznie wcześniej. Nazwa Wedy oznacza „wiarygodną wiedzę”. Źródłem mitologii wedyjskiej są religijne wyobrażenia aryjskich (indoeuropejskich) plemion. Aryjskie plemiona w III-II tysiącleciu p.n.e. rozsiedliły się stopniowo na znacznych terytoriach – od Europy, przez Kaukaz i Małą Azję, do Indii. Jednakże za pierwotną ich ojcowiznę przyjęto uważać północne wybrzeże Morza Czarnego (Naddnieprze i Naddniestrze). Do tej myśli skłaniają się uczestnicy międzynarodowego sympozjum poświęconego problemom etnicznym historii Azji Środkowej [18], a także inni uczeni współcześni. Dlatego całkiem uzasadnione jest przypuszczenie, że Wedy mogli układać wychodźcy z Przydnieprza lub ich potomni, którzy przesiedlili się do Azji Mniejszej i Indii, i że dlatego właśnie mitologia wedyjska posiada ogromne znaczenie dla rekonstrukcji ukraińskich wierzeń, o jakich świadectwa na piśmie nas nie doszły.

Wedy składają się z czterech zbiorów:
1. Rigweda – antologia hymnów religijnych,
2. Samaweda – śpiewnik,
3. Jadżurweda – modlitewnik i ceremoniał ofiarny,
4. Atharwaweda – księga zaklęć.

Na wspólnotę mitologicznej i artystycznej tematyki, imion bóstw, reliktów niektórych obrzędów itp. z dawna zwracali uwagę badacze, orientaliści (zwłaszcza znawcy sanskrytu), pisarze, etnografowie. Oto co pisze indyjski językoznawca Dżogonnath Czokroborti, który przełożył na jeden z indyjskich języków Słowo o wyprawie Igora: „Mnie, Hindusa, uderzyło ogromne podobieństwo Słowa o wyprawie Igora do starożytnych i średniowiecznych utworów epickich Indii… Wykryłem w Słowie tyle słów, nad podziw podobnych do sanskryckich! Sporo słów to pamiątki zrozumiałe dla Hindusa przy zestawieniu ich ze słowami współczesnych indyjskich języków, między innymi i bengalskiego… Ukazało mi się wiele wspólnego w kulturach Rusi i Indii. Nawet nie wyobrażałem sobie, że przy tej robocie czeka mnie odkrycie za odkryciem… Praca nad Słowem była dla mnie dotarciem do nowej krainy, nad podziw podobnej do mojej ojczyzny. W Czernihowie słuchałem weselnych pieśni obrzędowych Ukraińców – tak dalekie od współczesnych melodii, ale tak bliskie pieśniom, jakie do dziś rozlegają się na indyjskich weselach. Wówczas zadałem sobie pytanie: Czy to przypadek?” [19].

Na to pokrewieństwo wskazywał i Nikołaj Roerich. A wybitny historyk indyjski i komentator Bhagawadgity Balgangadhar Tilak uważa, że osnowy wedyjskiej kultury zostały zapoczątkowane właśnie na Ukrainie 12-10 tysięcy lat temu. Podstawy wedyjskiej religii to ubóstwianie sił przyrody, pochwała radości życia, kult przodków. Te główne rysy posiadała religia Ukraińców-Rusiczów przed przyjęciem bizantyjskiej wiary – chrześcijaństwa.

Dla normalnego, w pełni wartościowego życia człowieka niezbędne jest poczucie radości życia, szczęścia, jakim on cieszy się w nagrodę za cierpienia, ciężkie trudy codzienne itp.

Takiemu szczęściu służą święta z ich obrzędami, rytuałami, spotkaniami z rodziną, „z rodem i narodem” (powiedzenie Wołodymyra Szajana); towarzyszą temu pieśni, tańce, sakralne ognisko, rytualne napoje. W religii wedyjskiej poczucie świętości oznaczało połączenie się człowieka z kosmosem. Odczuć siebie jako cząstkę życia, jako żywą komórkę olbrzymiego oceanu kosmicznego, przyjąć pozytywny strumień życiodajnej energii – tego właśnie pragnie dusza ludzka, wcielając się w cielesny organizm człowieka. Bogu poświęcano pieśni, tańce, ofiary, uciechy miłosne. Takie było pojęcie świętości jako siły twórczej, co niosła oświecenie, energię ciała i ducha, taki był cel świątecznych nabożeństw. Czyż mógł naród o takiej humanistycznej kulturze religijnej przyjąć z własnej woli cudze rozumienie świętości jako wyrzeczenia się świata, sztuczny ascetyzm, z czego słynęli mnisi-pustelnicy?

Dla Ukraińców naturalnym zwyczajem była umiejętność utrzymywania ciała w dobrym stanie: kąpiel, czysta koszula, niezbędne do tego, by dusza i ciało pozostawały czyste. Jakże mogli Ukraińcy przyjąć świętość greckiego pustelnika, który odziewał się czarno, po kilka lat się nie mył, mieszkał w pieczarze, poszcząc, by w ten sposób zbliżyć się do Boga? Cóż to za Bóg, który wymaga wyrzeczenia się tego życia, jakie sam darował człowiekowi?

Nie dziw więc, że nawet głoszone przez tysiąc lat wyrzekanie się świata nie zdołało wytrawić z dusz Ukraińców gorącej potrzeby świętowania, łączenia się we wspólnocie, miłości, swobody, kochania życia. Święto daje człowiekowi podniosłość ducha, bez której staje się on duchową kaleką. Człowiek winien żyć synchronicznie z wibracjami kosmosu jako organizm rytmiczny. W nastroju świątecznym człowiek odczuwa potrzebę pieśni, rytualnego tańca, zabaw ruchowych, udziału w zbiorowej wesołości, które to zachowania zmieniają się okresowo w zależności od czasu codziennej pracy. Chaotyczny, nie uporządkowany sposób życia rujnuje ciało i duszę. Ta mądrość odwieczna znana była naszym przodkom, których całe życie było zharmonizowane z kosmicznymi cyklami przyrody. Celem wszystkich świąt, przystosowanych do rocznych faz ciał niebieskich, było jednoczenie ciała i duszy człowieka z boskimi, kosmicznymi rytmami przyrody. Tak przedstawiał się głęboki sens wedyjskich wierzeń wszystkich aryjskich (indoeuropejskich) narodów.

Wiedza o umieraniu i zmartwychwstawaniu niebieskiego Ognia (Światła Dadźbożego) znana była na Ukrainie już prawie 10 tysięcy lat temu. Kult Wielkiej Macierzy – naczelniczki rodu wszystkich bogów – występował powszechnie już w górnym paleolicie: podobizny tej bogini, znalezione przez ekspedycję Walentyna Danyłenki w roku 1974, świadczą wymownie o tym, że właśnie z Ukrainy kult ten rozszedł się wśród innych aryjskich ludów. Na malowanym przedstawieniu wyraźnie jest widoczna wyszywana koszula Matki Bogów, jej wizerunek to znana trypolska spirala, zwana później meandrem.

Wspólne badania uczonych reprezentujących różne dziedziny nauk dowodzą przekonywająco, że świat roślin i zwierząt, odzwierciedlony w Wedach, to nasza ukraińska flora i fauna (strefa stepowa od Karpat do Donu): dąb, wierzba, brzoza, buk, niedźwiedź, wilk, ryś, osa, pszczoła i inne. Wszystko to raz jeszcze potwierdza pochodzenie wedyjskiej kultury właśnie z terytorium Ukrainy. Wierzenia dawnych Ukraińców, jak i wszystkich Słowian w ogóle, mogą być zrozumiane i rekonstruowane za pomocą indoeuropejskich paraleli.

CHROMY, ŚWIĘTE GAJE, POGAŃSKIE NABOŻEŃSTWO

W nauce dotąd brak jest jednego terminu na oznaczenie wiary naszych przodków przed przyjęciem chrześcijaństwa. W latopisach zwie się ona pogaństwem, a ludzi wyznających inne wiary (tak rodzime, jak i obce) nazywa się poganami. Po raz pierwszy słów tych użyto w jednym z rzymskich dokumentów w roku 368. Po myśli niektórych uczonych słowa te pochodzą od łacińskiego paganus, co znaczyło „wieśniak”. Stąd na gruncie ukraińskiej mowy uważano takie określenie za coś gorszego, przeciwstawnego dobremu, i miało sens czegoś zacofanego, ciemnego, dzikiego itp. Chociaż znaczenie tego słowa w mowie ukraińskiej jest dużo szersze i dokładniejsze niż łacińskie, przekazuje ono treść tragedii, jaką przeżyli nasi przodkowie. Słowo „pogaństwo” stoi w jednym rzędzie z pojęciami mającymi rdzeń ganii han: gana, hańba (osąd, srom); hanyty; pohanytyii ganić; poganiać (zasądzać, łajać, sromić), pohany; pohanyn (ten, którego zasądzono, osromiono). Czyli wiara naszych przodków była spoganiona (zhańbiona). Jeśli słowem „pogaństwo” powszechnie posługiwali się ruscy kronikarze-chrześcijanie, nie oznacza to jeszcze, że przyjęto ten termin dzisiaj. Niestety, wielu rodzimych i zagranicznych uczonych dotąd go stosuje. Ukraińska literatura naukowa naszego czasu posługuje się pojęciem „jazycznyctwo”. Jego znaczenie również wymaga zbadania, jako że spotyka się czasem całkowicie przeciwstawne tłumaczenia. Tak na przykład Mychajło Dragomanow uważał, że „jazycznyćkyj” oznacza narodowy, krajowy (czyli rodzimy dla narodu) [20]. Metropolita Iłarion wypowiada inną myśl: według swej etymologii oznaczało ono właśnie „cudzą wiarę” (pierwotnie cudzy „język”), czyli to, co u Greków i Rzymian „barbarzyńca” (cudzoziemiec) [21]. Słowniki staroukraińskiej mowy XVII wieku ustalają znaczenie słowa „język” jako „naród”. Rzecz ciekawa, że greckie słowo e,Jnio’ (etniczny) znaczy „plemienny, ludowy, jazycznyćkyj”, a pochodzi od słowa e,’Jo oznaczającego „zwyczaj”. Zgodnie z ESUM (Słownik etymologiczny języka ukraińskiego) można uogólnić, że pierwotne znaczenie słowa „jazycznyctwo” to wiara plemienna ludzi związanych wspólnym zwyczajem i wspólnym pochodzeniem [22].

Tak więc w słowie tym nie ma nic obraźliwego. Tylko tysiącletnie plugawienie przez chrześcijan wierzeń ludowych sprawiło, że całe pokolenia Ukraińców wstydziły się swej własnej wiary, nazywając ją sztucznym terminem „przedchrześcijańska”. Termin „wierzenia ludu” także nie oddaje istoty pojęcia, gdy mówi się o narodzie, który przeważnie jest schrystianizowany. Piśmiennych źródeł dawnej wiary pozostało niewiele. Tysiącletnia walka chrześcijaństwa z narodowymi wiarami doprowadziła do zniszczenia starodawnych utworów pisanych, w których zebrane były ruskie teksty religijne. Pozostały nam tylko negatywne opisy pogańskich świąt w latopisach autorstwa mnichów chrześcijańskich. Narodowa pamięć zachowała jednak mnóstwo obrzędowych pieśni i tekstów rytualnych formułek, jakie w tych dawnych czasach były modlitwami. Wiemy również, jakie księgi wołchwów były niszczone przez Cerkiew: Astrologia, Poczet gwiazd, Gromownik, Kolędnik, Sennik, Wołchownik, Putnik, O leczeniu, Trawnik, Zielarz, Kwietnik. Księgi te opowiadały o zjawiskach przyrody, o wróżeniu podług faz Słońca, Miesiąca, według gwiazd i błyskawic, tłumaczyły sny, przewidywały pogodę, uczyły rozpoznawać ludzi na podstawie ich zewnętrznego wyglądu, mówiły o leczniczych właściwościach roślin itp.

Medyczne umiejętności scytyjskich i później ruskich wołchwów zadziwiały cały świat antyczny. Herodot wymienia wybitnych scytyjskich znachorów-medyków i mędrców: Anacharsisa, Anabazisa, Toksarisa. Ostatniemu z wymienionych po śmierci składano ofiary i oddawano cześć boską. Te umiejętności naszych przodków kłuły w oczy sługów Cerkwi, którzy nie mając nic do przeciwstawienia wiedzy ludu (bo byli przeważnie cudzoziemcami w naszym kraju), rozprawiali się okrutnie z wołchwami i niszczyli ich księgi.

Pierwsze wiadomości o jazycznyckiej wierze podał opat Danyło, który przełożywszy grecką księgę Słowo Grzegorza Bogosłowa, uzupełnił ją materiałami o charakterze miejscowym. Dzisiaj ten utwór znamy pod tytułem Słowo św. Grzegorza o bałwochwalstwie. Jak zwykle celem tych opisów jest potępienie wiary tradycyjnej. Cenne są natomiast porównania światopoglądu ruskiego narodu XI-początku XII wieku, całkowicie żyjącego w dwuwierze.

Następcy wołchwów przez długie jeszcze wieki po chrystianizacji narodu przechowywali tajemną wiedzę swych przodków. Niektóre z ich zapisów ocalały, resztę przekazywano z ust do ust. I tak nawet w XIX wieku rozpowszechniany był rękopiśmienny apokryf kalendarza obrzędów na cały rok ku czci Mokoszy. Teksty tego kalendarza podawały w postaci zaszyfrowanej obliczenia „dwanadesiatnyc”, czyli dwunastu piątków w roku, kiedy czczono Mokoszę (według chrześcijańskiego kalendarza Paraskiewę-Piątnicę). Boris Rybakow pisze, że ten kalendarz „reprezentuje znacznie wyższy poziom niż modły niepiśmiennych bab przed świętą Paraskiewą” [23]. I chociaż autor rękopisu ukrył się pod imieniem świętego Klemensa, to jest oczywiste, że on przekazał w spadku po sobie wiedzę ruskich wołchwów, których dziedzicem mógł być on sam.

Cennym źródłem do poznania i rekonstrukcji dawnej wiary ma stać się Księga Wełesowa, dotąd mało zbadana, a to wskutek uprzedzeń naukowców, którzy pod naciskiem imperialnej Rosyjskiej Akademii Nauk wciąż uważają ją za falsyfikat. Aleksandr Puszkin w swoim czasie obronił od podobnych napaści Słowo o wyprawie Igora, znalazłszy zręczny argument w tym, że nie znany mu jest taki talent, który mógłby dokonać podobnej podróbki. Rzeczywiście, czyżby znalazł się na świecie taki znawca ukraińskiej mitologii, który sfałszowałby (i po co?) tak oryginalny zabytek jak Księga Wełesowa? Pisał na ten temat również profesor Wołodymyr Szajan: „Trudno przypuścić, żeby jakiś falsyfikator znał tak dokładnie tyle elementów starej wiary i obrzędu” [24]. Mimo to i dotąd pojawiają się obraźliwe wystąpienia przeciw prawdziwości zabytku. Ktoś tam nawet uważa, że taka podróbka była potrzebna jako podłoże do większej chwały stalinowskiego imperium [25]. Uczeni ukraińscy muszą dokładniej przebadać pamiątkę, nie oglądając się na moskiewskie „autorytety”, i włączyć ją do naukowego użytku.

Wiadomości o ruskiej wierze znajdujemy także w pracach cudzoziemskich podróżników i historyków: Al-Masudiego (Złote łąki), Ahmada Ibn Fadlana, Prokopiusza z Cezarei (VII wiek), Al-Dżajhaniego (Księga dróg i królestw, IX wiek), Ibn Dasta (Księga dobrych skarbów, I połowa X w.) i in. Ponadto mamy opisy słowiańskiej wiary sąsiadujących z Rusiczami plemion (Słowian wendyjskich, Lutyków i in.) z czasów już późniejszych (X-XI wiek). U tych plemion najdłużej zachowała się rodzima wiara, która swą filozofią, obrzędowością, jak również pod względem budowli kultowych była bardzo bliska kulturze ukraińskiej. Wszystkie te opisy jako też materiały archeologiczne dają możliwość rekonstrukcji starej wiary. Na obszarze Ukrainy takie archeologiczne pamiątki stanowią grodziska – koło wsi Babyne i Kulisziwka (nad Dniestrem), świętowisko Rżawynśke (w Czerniowieckiej obł.), Szumśke (w Żytomierskiem), Trypolskie (nad Dnieprem), Błagowiszczenśke (nad Desną), Busziwśke (w Winnickiem), Trachtemyriwśke i in.

Istnieje kilka nazw (słowiańskich i ukraińskich) oznaczających dawne świętowiska: chrom, molbiszcze, kapiszcze, kontyna i inne.

Chromy – cerkiewno-słowiańska forma słowa choromy, co oznacza: długa budowla w kształcie kabłąka (półkola), wzniesiona wokół okrągłego majdanku, na którym stoi kapiszcze. W takich chromach umieszczano długie stoły z ławami, gdzie mogło zasiąść do rytualnej biesiady równocześnie 200-300 ludzi (na przykład w chromie Błagowiszczenśkim koło Wżyszcza). Na świętowisku Rżawynśkim o powierzchni 600 m2 choromy mieściły nie mniej niż 300 osób.

Zachodniosłowiańskie słowo kontyna być może pochodzi od kont (żywność, jadło, prowiant). Otóż przy takich nabożeństwach, po złożeniu żertw bogom, wszyscy obecni urządzali wspólną zastawę stołu na cześć bogów. Może ono też pochodzić od kant (z łacińskiego), co oznacza uroczysty śpiew na cześć bogów.

Kapiszcze to pierwotnie tylko posąg (idol) bóstwa. Starosłowiańska kap’ oznacza „widziadło”, „przywidzenie”, „obraz”. Później ta nazwa przeszła i na majdanek, na którym stał posąg. Kapiszcza z reguły znajdowały się na górach lub na usypanych w tym celu kopcach. Otóż w chrześcijańskich dokumentach i latopisach znajdujemy nakazy: „kapiszcza idolskie rozkopać”, „rozkopać nieczyste kapiszcza” itp. To znaczy: burzyć kopce i wzgórki.

Miejsce przed posągami, gdzie składano ofiary, nazywa się trebiszcze (ofiarnik). Obok niego stali wołchwowie, bogomolcy, uczestnicy rytuału, chór. Znaczenie tego słowa zachowało się w ukraińskim treba (nieodzownie potrzeba, tak należy).

Idol – słowo greckiego pochodzenia, które pierwotnie znaczyło: „wyobrażenie”, „obraz”, „podobizna” boga, czyli posąg boga. Wraz z chrystianizacją narodu wyraz ten nabrał zabarwienia negatywnego, a z czasem stał się przenośnią obiektu pozbawionej rozsądku, ślepej czci. Synonimami tego słowa są kumir i bowwan. Kumir według badaczy znaczyło „olbrzym”, a wiąże się z etnonimem „Kimmerowie” [26]. To wydaje się całkiem przekonywające, bo kumiry istniały już wtedy, gdy lud Ukrainy zwał się Kimmerami, a jego narodowe bóstwa mogły przejąć imię narodu. Takich posągów było mnóstwo, jako że w każdej osadzie, w każdym świętym gaju stały kumiry bogów oraz bohaterów narodu i mędrców.

Bowan również oznacza „idol”, „kumir”. Jednakże sens tego słowa nie jest całkiem jasny. Rzeczą interesującą wydaje się porównanie go ze słowem „bowwanić” – widnieć z oddali, a także z jego wariantami bowanić, buwanić, co, być może, za dawnych czasów pochodziło od być, bywać. W niektórych tureckich językach jednako brzmiące słowa znaczą „bohater”, „zapaśnik”, „siłacz”. Chrześcijaństwo pomściło się i na tym słowie, przerabiając je na obraźliwe „bołwan” (rosyjski), co poczęło znaczyć „dureń”, „jołop”, „ladaco”.

Modły u dawnych Słowian odprawiano najczęściej w świętych gajach, w pobliżu zdrowotnych źródeł i czczonych drzew. W świętych gajach nie wolno było rąbać drzew, rwać kwiatów, łowić ptactwa, jako że te lasy i gaje uchodziły za mieszkania bogów. Obok każdego chromu z reguły rosły święte drzewa, przeważnie dąb, brzoza, lipa, wierzba, wiśnia, a także biły naturalne źródła, strumyki. Uważano, że bogowie przebywają w koronach drzew oraz w uzdrowicielskich wodach źródeł. Aż do XI stulecia, póki Cerkiew nie zakazała tego, wyobrażenia świętych drzew często widniały w latopisach. Interesujący opis słowiańskiego chromu dał w roku 1159 Herbord, żywotopisarz Ottona, biskupa Bambergu, który był znany ze swych okrutnych rozpraw z pogańskimi świątyniami i sługami dawnych kultów. Zburzył on cztery chromy tradycyjnej wiary, porąbał posągi bogów, nakazał ścięcie świętego dębu. Jednakże lud ubłagał go, zapewniwszy, że nikt już nie będzie modlić się przy dębie, a jedynie wypoczywać w cieniu jego korony. I święty dąb został uratowany27.

Sakson Gramatyk w swej Historii Danii daje opis świątyni Ranów na wyspie Rugii (1168). Był to chrom Światowida. Zbudowano go jak twierdzę, dostępu do niej broniły ze wschodu, północy i południa strome urwiska wymyte przez morze, od zachodu zaś wał obronny. Obok chromu biło spod ziemi święte źródło. Chrom, wzniesiony z drewna, zajmował miejsce centralne, miał kształt czworoboku pod jedną kopułą pomalowaną na jaskrawy malinowy kolor. Ściany chromu zdobiły wykonane z niezwykłym mistrzostwem rzeźby ukazujące bogów, znaki symboliczne, amulety, różne ornamenty. Posąg Światowida (Świętowita) stał w środku świątyni w ogrodzeniu z czterech słupów i żerdzi poprzecznych u góry, z których zwisały niezwykle piękne kilimy, tworzące zasłonę. W czasie nabożeństwa posąg odsłaniano. Miał on cztery głowy zwrócone w cztery strony świata. Każda głowa wykazywała portretowe podobieństwo z typowymi przedstawicielami tego słowiańskiego plemienia, zwłaszcza pod względem uczesania i podstrzygania wąsów. W prawej ręce Światowid trzymał wielki róg, służący do corocznych wróżb o urodzaju, z drogocennego metalu, ozdobiony rzeźbą. Obok posągu przechowywano symbole bóstwa: miecz, uprząż końską i siodło. Przy świątyni utrzymywano białego konia; nikt nie śmiał na nim jeździć: to był święty koń Światowida, używany podczas sakralnych obrzędów do wróżb. U Ranów Światowid był Bóstwem Białego Konia (Świtania). Chrom miał własną straż 300 doborowych rycerzy konnych. Zdaniem wielu badaczy chrom na Rugii był typowy dla wszystkich Słowian, przeto i dla ukraińskich plemion.

Opis podobnego chromu dał również germański kronikarz Thietmar (975-1018), który brał udział w burzeniu świątyń słowiańskiego plemienia Lutyków. Świątynia znajdowała się w Radogoszczy, gdzie mieszkańcy, jak zaznacza autor, zawsze byli gościnni, „radzi gościom”, za co im się „wywdzięczyli” tacy nieproszeni goście. Chrom był drewniany, bogato upiększony rzeźbami. Każdy obraz bóstwa nosił podpis: imię boga wyrzeźbione w drewnie. Jednym z bogów był Swarożyc. Adam Bremeński w swej Historii napisanej przed 1076 rokiem dał przegląd zachodniosłowiańskich plemion. Wśród nich wzmiankował potężnych Redarów, których stolicę stanowiła Retra. Bóstwem naczelnym był u nich Radogost (jak i u Lutyków); jego posąg wykonano z czystego złota i innych kosztowności. W tejże pracy mamy uwagę o naszym Kijowie („Chiwe w Rusi”), który „jest rywalem sceptru Konstantynopola”.

Opis jednego z chromów nadbałtyckich Słowian podał Al–Masudi: „Świątynia była zbudowana z czerwonego koralu i zielonego szmaragdu. Pośrodku niej wznosiła się wielka kopuła. W świątyni stał obraz Boga. Jego ręce, nogi i głowa zrobione były z czterech rodzajów szlachetnych kamieni: zielonego chryzolitu, czerwonego rubinu, żółtego agatu i białego kryształu. A głowa jego była z czerwonego złota. Obok obrazu Boga stał obraz dziewczyny blondynki składającej mu ofiarę: kwiaty. Ta świątynia poświęcona była jakiemuś mędrcowi, co żył u nich dawnymi czasy” (Złote łąki). Al-Masudi pisze też o tym, że chrom posiadał otwory w pokryciu i nadbudowach zrobione dla obserwacji wschodu słońca, również o cudownie pięknym śpiewaniu, jakie zachwycało cudzoziemskich podróżników. Najdawniejsze chromy budowano, jak widzimy, z drewna, co dawało mistrzom rzeźbiarzom szerokie możliwości uzmysłowienia najbardziej złożonych ornamentów, znaków, napisów itp. Drewno, odwieczny symbol roślinnej siły, miało nadto sakralne znaczenie w budownictwie świątyń. Posąg Światowida w Arkonie wykonano z kilku rodzajów świętego drewna.

W domu Słowianie mieli swe domowe posążki rzeźbione z drewna, stawiane na specjalnych półeczkach w kącie chaty – bożnicach; przejęli je w spadku chrześcijanie dla swoich ikon. Gdzieniegdzie na Huculszczyźnie zachowały się do dzisiaj figurki Domowniczków, zwanych tam Dziadami albo Przodkami.

Z czasem drewnianą architekturę cerkiewną wyparł materiał trwalszy – kamień, jednak pierwotny kształt chromów pozostał typowy – słowiański. Lecz cerkiew wzniesiona na planie czworokątnym otrzymywała zwieńczenie nie jednej, ale kilku kopuł. Mimo wszystko obok kamiennego budownictwa przez długi jeszcze czas istniały cerkwie drewniane (zwłaszcza na Ukrainie Zachodniej).

Cenną pamiątkę tradycyjnej ruskiej wiary stanowi świątynia Busziwśka, której pozostałość znaleziono w rejonie Jampolskim w Winnickiem w roku 1884. Cenną tym bardziej, że tutaj odkryto i rozszyfrowano napisy wyryte na wapiennych bryłach. Są to imiona bogów Peruna, Chorsa, kniaziów Olega i Igora, a także imię żercy. Inskrypcje te odczytał w roku 1961 znany uczony ukraiński Walentyn Danyłenko. Uważa się, że zapisano je alfabetem zbliżonym do głagolicy, ale charakterem pisma wysoce zindywidualizowanym. Chrom Busziwśky zbudowano z kamienia, pokryto dębowym gontem. Składał się z dwóch poziomów, a naziemna i podziemna część połączone były pieczarami. Znaleziono tu rytualne ceramiczne czasze. Jedynym nie uszkodzonym detalem chromu jest kamienna bryła z przedstawieniem sceny składania ofiar: z lewa ścięte drzewo, na którym siedzi kogut (symbol słonecznego świtania), pod drzewem klęczy żerzec wznosząc do góry rytualną czaszę; z prawa postać świętego jelenia. Prawdopodobnie ofiaruje się bogom jelenie mleko. Właśnie na tej płaskorzeźbie zachował się pełny napis: „Ja jestem Mirobóg, żerzec Olgowy”. Płaskorzeźba wykonana po mistrzowsku, w manierze jakby realistycznej, chociaż, wytarta przez czas, nieco straciła na wyrazistości. Ten portret wołchwa to najrzadsze wyobrażenie sługi tradycyjnego kultu ukraińskiego.

Znamienitą pamiątką tradycyjnej rzeźby kultowej jest również posąg Światowida, wydobyty w roku 1848 z rzeki Zbrucz, koło wsi Liczkiwci w Tarnopolskiem. Obecnie oryginał przechowuje się w Muzeum Archeologicznym m. Krakowa, zaś kopie w Kijowie, Perejasławiu-Chmielnickim i Moskwie. Kumir, nazwany zbruckim posągiem, posiada bogatą symbolikę całego panteonu. Wyszlifowany przez działanie wody w ciągu kilku stuleci, utracił już ostrość niektórych znaków i nie zawsze bywa interpretowany jednakowo przez różnych naukowców. Zdaniem uczonych idol posiada wyobrażenia pięciu bogów: Mokoszy, Łady, Peruna, Dadźboga i Wełesa. Ten czworoboczny i trójpoziomowy posąg dzieli się na 12 sfer. Poziom górny (niebiański) to cztery oblicza bogów pod jedną czapą. Mokosza trzyma w rękach rytualny róg, Łada obrączkę, pod Perunem wyobrażenie konia i zbroi (miecza czy szabli), Dadźbóg ma solarny znak w kształcie koła z sześcioma szprychami. Poziom drugi to świat ludzi; tu widzimy swego rodzaju korowód, można go zauważyć tylko obchodząc naokoło całą statuę (po jednej z czterech postaci z rozkładaniem rąk w różną stronę na każdym z czterech boków). To rytuał poświęcony bogom, jaki odprawiają ziemskie istoty. Na dolnym poziomie trójlicowy Wełes (na trzech bokach statui) klęczy, trzymając inne światy. Ostatnia, dwunasta sfera jest pusta – nie ma w niej żadnych wyobrażeń (plecy Wełesa?). Wszystkie trzy oblicza Wełesa są wąsate.

O tradycji ukraińskiego nabożeństwa wiemy jeszcze mniej niż o narodowych chromach. Gdy ziemia zachowała dla nas pozostałości poburzonych świątyń, to na próżno szukać dziś zapisów dawnych nabożeństw. Jedna rzecz nie budzi wątpliwości: ludowe pieśni obrzędowe, przekazane nam drogą ustnej tradycji ludu, stanowiły niegdyś ofiarne modlitwy, kierowane do najwyższych bóstw przyrody: zimowe (narodzeniowe) karnawały to dawne czynności sakralne. Zaś wiosenne korowody, wielkodzienne korowaje, Rusalia, kupalne ogniska – wszystko to elementy tradycyjnej ukraińskiej bogosłużby, jaką dziś uważa się za zwykłą zabawę ludu. Stare teksty przedstawiają nabożeństwa dawnych Ukraińców w sposób bardzo uproszczony: wystarczy drogimi darami udobruchać bogów, a wtedy można ich prosić o wszystko, czego dusza zapragnie. Tak na przykład Ahmad Ibn Fadlan opisuje ofiarę ruskiego kupca i jego równoczesną prośbę o sprowadzenie mu dobrego klienta. W rzeczywistości dawna wiara posiadała znacznie wyżej rozwinięty system filozoficzny. Celem nabożeństwa było przede wszystkim oczyścić, napełnić światłem duszę człowieka, zjednać ją z bóstwem, przynieść radość, odnowić równowagę ducha, napełnić pozytywną energią.

Osiągało się to przez złożenie ofiary bogu, spożywanie rytualnego jadła i napojów w gronie rodziców i bliskich, wykonanie obrzędowych pieśni i ogólne weselenie się, a to wszystko rodzi pozytywne uczucia, wzbogaca duchowo, czyli daje radość i natchnienie.

Chrześcijańscy teologowie na wszelki sposób straszyli ludzi tym, że poganie rzekomo składają bogom ofiary z ludzi, dokonując krwawych zabójstw wprost na miejscu ofiarnym. O tym znajdujemy niemało przekazów w Biblii. Swych pierworodnych składali w ofierze Sabaothowi dawni Żydzi, ich sąsiedzi Moabici (też plemię semickie), jak również niektóre narody Europy i Azji [28].

U słowiańskich plemion takich ofiar nie stwierdzono, chociaż u Scytów zabicie wroga na polu bitwy było dobrym zwyczajem i zapewniało junakowi przejście do kategorii męża-wojownika, czyli osiągnięcie dojrzałości. Natomiast opisany przez kronikarza w Powieści dorocznej wypadek złożenia bogom na ofiarę cudzoziemca, wikinga Tura, stanowi wyolbrzymienie rzeczy. Otóż po prostu zabito go za wyszydzanie dawnych zwyczajów Rusiczów: kutii, pisanek, uzwaru29. Ten wiking był chrześcijaninem i kronikarzowi, który potępił „pogaństwo”, taki epizod wydał się na tyle pouczający i przekonywający, że wniósł go do swojego latopisu.

Zwyczaj składania żertw ze zwierząt: wieprza, białego albo czerwonego koguta istniał na Ukrainie od dawna i był elementem świątecznego obrządku przygotowywania wspólnej biesiady na cześć bogów. Ludzie spożywają mięso zwierząt i dzisiaj, lecz nie składają z tego ofiary bogu, przez co wyrządzają szkodę samym sobie, jako że pozostaje poczucie grzechu. Dzięki modlitwie i przestrzeganiu prawideł rytuału jakakolwiek strawa zostaje oczyszczona i nie szkodzi człowiekowi.

Rytualne napoje to najbardziej charakterystyczny element bogosłużby, jaki powstał jeszcze za czasów indoeuropejskich, był znany Kimmerom i Scytom, pozostały po nim materialne pamiątki w postaci dzieł sztuki, jak na przykład złota płaskorzeźba przedstawiająca scytyjskie nabożeństwo na cześć kobiecego bóstwa. Tu w rękach uczestników obrzędu widzimy rogi tura służące do picia, takie same jak w opisach słowiańskich świątyń i na zbruckim posągu. W kurhanie Czarna Mogiła (Czernihów) znaleziono same rogi rytualne. Jeden z nich ma 60 cm długości. Zdobi go złota rytownicza plastyka szerokości 12 cm, a jej treścią jest dawny mit o odrodzeniu wiosennego słońca (mit o Kościeju Nieśmiertelnym). Prawdopodobnie taki wielki róg, napełniony rytualnym napojem, krążył wśród uczestników nabożeństwa. Pierwsze krople ofiarnego napoju wylewało się na ofiarnik, potem pił żerzec i następnie podawał innym bogomolcom. W opisie Saksona Gramatyka róg Światowida napełniany był liturgicznym napojem raz w roku. Według tego, ile wina zostawało po roku, wróżono, jaki będzie urodzaj. Potem wołchw wylewał resztki napoju na ofiarnik i nalewał nowego na następny rok.

Przygotowanie liturgicznego napoju było procesem czasochłonnym, odbywało się według specjalnych rytuałów i z odśpiewaniem pobożnych hymnów. Teksty Awesty i Rigwedy doniosły do nas najdawniejsze recepty napojów soma i sura. Somę nazywa się napojem bogów, a sura to zwykły, „świecki” chmielny napój. Dawni Ariowie mniemali, że tylko soma dawała bogom i ludziom niezwykłą siłę i moc – bogom zapewniała nieśmiertelność, a ludziom długi żywot. „Myśmy wypili somę, staliśmy się bezśmiertnymi, sięgnęliśmy światła, znaleźliśmy bogów” – śpiewa się w jednym z hymnów. Upojenie się somą doprowadzało żerców i modlących się do ekstazy, który to stan pobudzenia ducha miał służyć odkrywaniu tajemnic boskiej mądrości. Po ukończeniu rytuału żerzec kładł się pod świętym drzewem i słuchał szumu jego korony, z czego przepowiadał przyszłość i dawał porady proszącym o nie.

Uczeni badający recepty somy nie zdołali dojść do zgody co do tego, jaka roślina była jej głównym składnikiem. Wymieniano wrzos, rutę górską, grzyby, mleczaj, konopie itp. O używaniu konopi przez Scytów pisał Herodot. Służyły do przygotowywania napojów u Traków i Irańczyków (Persów). Zebrane rośliny moczono w wodzie, ubijano w stępie albo tłoczono z nich sok. Po odcedzeniu mieszano go z wodą, świeżym i kwaśnym mlekiem i dodawano do tego ziaren jęczmienia. Tę mieszankę wystawiano na słońce w celu sfermentowania, ażeby napój nabrał osobliwego smaku i chmielnych właściwości.

Ukraińcy swoje rytualne napoje przygotowywali na miodzie i nazywali miodem jeszcze za scytyjskich czasów. Ale wiadomo też o żertwach ze specjalnie przygotowanych napojów mlecznych. Mleko było płynem sakralnym, którym dozwalano nawet gasić gniew Peruna, gdy piorun uderzał w chatę (gaszenia pożaru wodą zabraniano, gdyż wybuchał z woli Boga). Do rytualnych potraw należały również korowaje upieczone na miodzie, następnie pieczywo – „miodowniki”, kasze jęczmienne z ziarna nie łuskanego, z żyta, pszenicy. Nie łuskane ziarno służyło do kutii, na zasiewy, do obsypywania młodej pary na ich weselu itp.

Składanie ofiar bogom przyrody tak dalece było rzeczą codzienną, że do dziś zachował się zwyczaj kładzenia pod drzewem albo na trawie kawałka chleba lub monet podczas zbierania ziół leczniczych. Ma to być znakiem wdzięczności człowieka dla świata roślin. Do wody wrzucamy miedziaki dla bogini Dany. Ukraińcy mieli powiedzenie: kto składa ofiarę Słońcu, ten składa ofiarę swojej duszy.

Opolczyk

3/5 (4 głosów)

Odwiedź stronę autora i pamiętaj by wspierać dobre treści!

W przypadku naruszenia praw autorskich lub licencyjnych prosimy o kontakt

  • BB pisze:

    Jaka Ukraina? Ukraina powstala duuzo pozniej. Rdzenni mieszkancy kultywuja nadal bardzo czesto swoje tradycje, ale przybysze to juz zajmuja sie zupelnie czym innym; bandyterka, rugowaniem, przesladowaniem i niszczeniem rdzennej ludnosci i kultury.

  • >

    Pobierz Deklarację Suwerena II RP

    Otrzymasz ją też na swój email


    Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

    Pobierz Deklarację Suwerena

    Otrzymasz ją też na swój email


    Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

    Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co robimy...


    Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności