- 116podaj dalej
- Udostępnij114
- Lubię to!
- Twitter1
- Skomentuj1
Czy czułaś kiedyś ból rozstania? Czy czułaś, że ktoś niesprawiedliwie cię ocenił, powiedział o tobie słowa, które raniły i nie były prawdziwe?Czy w dzieciństwie odczuwałaś niezrozumienie, żal, rozgoryczenie w związku z relacją z mamą, tatą lub rodzeństwem ?
Hmmm…. nie ma chyba osoby dla której te tematy byłyby obce. A jeśli znalazła się ta szczęśliwa osoba to ten artykuł może pominąć:) lub przeczytać, aby opowiedzieć o nim znajomym
Każdy z nas doświadczył któregoś z powyższych uczuć, poczuł ból, osamotnienie, żal.
Bez względu na to czy przeżywamy to w chwili obecnej, bądź sytuacje te miały miejsce w odległym czasie to tak na prawdę one żyją w nas cały czas.
Czasami gdy chcemy kogoś pocieszyć mówimy „czas leczy rany – zobaczysz wkrótce będzie dobrze”. Z jednej strony to fakt upływ czasu w pewnym sensie zaciera nam tamto wydarzenie jednak nasz komputer pokładowy jakim nazywamy podświadomość, ego zapisuje wszystkie wydarzenia z naszego życia i grupuje je w „bloki tematyczne” np. odrzucenia i wprowadza nam ten program jako nasz filar, sposób działania.
Kiedyś podczas pracy z moją klientką nie mogłyśmy ustalić dlaczego ona odrzuca innych ludzi, nawet swoje dzieci. Podczas sesji okazało się, że były trzy wydarzenia w jej dzieciństwie, które spowodowały ten zapis. Jedno wydarzenie dotyczyło historii z czasu przedszkola, w którym moja wówczas mała klientka nie otrzymała ciasteczka, które pani rozdawała na podwieczorek. Pani ją ominęła. Klientka poczuła się wówczas odrzucona. Druga historia dotyczy obiadu u babci. Babcia nalewała zupę szczawiową. Do każdego talerza nakładała jajka. Jej nałożyła tylko jedno, a mała była fanką jajek. Gdy zobaczyła, że rodzice dostali po dwa jajka ponownie poczuła odrzucenie. Trzecia historia dotyczyła jej pobytu w lesie razem z mamą. Dziewczynka biegała po lesie i w pewnym momencie straciła kontakt wzrokowy z mamą. Strach, myśl, że mama ją zostawiła i odjechała był trzecią i ostatnią historią, która dopełniła wytworzenie programu odrzucenia.
Z perspektywy osoby dorosłej te historie mogą wydawać się banalne. Jednak skutki jakie odniosły w dorosłym życiu już takie banalne nie były. Szczęście rodzinne zaczęło się walić – z dnia na dzień, dodatkowo pojawiły się silne bóle kręgosłupa, stałe problemy z pęcherzem i nerkami, moczenie nocne u dzieci i koszmary. Życie rodzinne tej kobiety po uzdrowieniu poczucia odrzucenia, a następnie przebaczenie mamie, tacie, siostrze a także wybaczeniu sobie przywróciło harmonijne relacje w rodzinie i radość z bycia z sobą.
Czy zastanawialiście się Państwo dlaczego jest tak, że pomimo wymiany w ciągu kilkunastu miesięcy wszystkich komórek naszego ciała, nadal chorujemy? Dla przykładu w ciągu czterech i pół dnia wymieniona zostaje ściółka żołądka, czyli wg logicznych prawideł wrzody na żołądku powinny zostać wyleczone w ciągu 5 dni.
Otóż zapisy ego są umieszczane w konkretnych narządach. Żołądek nazywany jest bramą bogów przez który przechodzą wszystkie emocje, a zatrzymują się w nim tylko lęk i strach. Dlaczego chorujemy na wrzody żołądka? Czy możliwe jest, żeby nasze myśli, emocje aż tak nami żądziły??? Otóż tak. Nikt inny poza nami nie jest odpowiedzialny za to, co dzieje się z naszym zdrowiem i z naszymi myślami. Wystarczy jedna dominująca negatywna myśl, abyśmy doprowadzili nasze ciało do ruiny…..
Często ignorujemy głos naszego organizmu, bo przecież w swojej mądrości my wiemy lepiej co nam jest potrzebne.
Tak było ze mną. Pracowałam w dużej korporacji. Na początku byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ praca ta dała mi możliwość bycia niezależną finansowo, co w mojej sytuacji życiowej było koniecznością gdyż po dwóch latach małżeństwa postanowiłam odejść od mojego męża, a moja córeczka i ja musiałyśmy gdzieś mieszkać, coś jeść. Praca w tej firmie była dla mnie zbawieniem, za co jestem jej do dzisiaj bardzo wdzięczna. Po kilku latach firma zaczęła się restrukturyzować, ja przeszłam do innego działu, w którym relacje nastawione były na wyszukiwaniu u innych wad, potknięć, aby można było to uprzejmie zgłosić do przełożonego. Po dwóch latach pracy w takich warunkach zaczęłam czuć się bardzo źle – psychicznie, emocjonalnie a w konsekwencji moje ciało zaczęło dawać mi znaki. Najpierw byłam rozkojarzona, miałam problemy z koncentracją. Jednak nie poddawałam się, bo przecież mieszkanie w kredycie, córka na utrzymaniu, życie……
Moje ciało również było nieustępliwe. To co mój organizm przygotował dla mnie stanowiło czytelny znak.
Rano odczuwałam bardzo silne bóle w prawej stopie. Tylko w kaloszach mogłam udać się do pracy. Stwierdzono u mnie rzadką chorobę – nerwiak Mortona. Lekarz powiedział, że owszem mogą to operacyjnie usunąć lecz mam się zastanowić ponieważ nerwiak lubi się odnawiać a w zasadzie po każdym jego usunięciu tak się dzieje. Nie zdecydowałam się na operację.
Ostatecznie odeszłam z pracy. Stało się to z dnia na dzień. Choroba nie ustępowała bowiem mój żal do ludzi tam pracujących, do mojego byłego męża był przejmujący. Determinował wszystko co próbowałam czynić. Wiedziałam, że należy zmienić myślenie i pójść w końcu za głosem serca. Znalazłam swój cel. Pomoc, służba innym Istotom.
Zgodnie z zasadą lekarzu lecz się sam, zaczęłam od siebie. Szkolenia, kursy, intensywna nauka u wielu nauczycieli dały mi wiedzę. Jednocześnie prosiłam Stwórcę o pomoc w znalezieniu sposobu na przebaczenie ponieważ wiedziałam, że jest to KLUCZ do mojego zdrowia, szczęścia i realizacji mojej życiowej misji – pomocy innym. Proście, a będzie Wam dane…
Stało się, poznałam Nauczyciela, który pomógł mi spojrzeć na wiele spraw w inny sposób. Mój Duchowy Przewodnik pokazał mi drogę działania i myślenia z pozycji serca. Gdy byłam już gotowa podjęłam kolejną próbę wybaczenia tym razem z pozycji serca. Udało się. Moje szczęście nie znało granic. Odczucie było porównywalne do utraty 15 kg w jednym momencie. Otrzymałam wówczas przekaz, że mam się tym zajmować i pomagać ludziom w zdejmowaniu ich własnych kamieni. Ból nogi ustąpił. Pojawia się bardzo rzadko, tylko wtedy, gdy robię coś niezgodnego z moim sercem. Tak stał się moim drogowskazem, za co jestem mu wdzięczna, bo gdy tylko próbuję zadziałać niezgodnie ze sobą, od razu dostaję informację od stopy. A więc – „muszę” słuchać się swojego serca:)
W końcu po 11 latach przebaczyłam mężowi również z pozycji serca, dzięki czemu moja córka przestała winić się za nasze rozstanie. Tak niestety działa mechanizm rozwodu. Dzieci, nawet jak tłumaczy się im, że nie są niczemu winne, sercem odczuwają inaczej. My jako dorośli mamy realny wpływ na pomoc własnemu dziecku. Kobiety są połączone z dziećmi energetyczną pępowiną, która w wieku 21 lat najczęściej już jest przecięta, choć nie zawsze pozwalamy naszym dzieciom na odejście (lecz to jest już kolejna kwestia). Co się dzieje gdy mamy żal do swojego partnera? To uczucie przechodzi na dziecko. Wybaczenie z pozycji rozumu jest tylko wstępem do naszego właściwego działania, to serce jednak decyduje o tym jaki faktycznie jest jego efekt. Jeśli rodzic z serca wybaczy partnerowi, to fala przebaczenia przechodzi na dziecko właśnie poprzez energetyczną pępowinę. To nie są wymysły. Przecież często odczuwamy, że coś dzieje się u naszych dzieci. Skąd to wiemy? Właśnie poprzez to szczególne połączenie.
Po wybaczeniu mężowi wybaczyłam osobom z którymi pracowałam. Zrozumiałam, że dzięki temu doświadczeniu łatwiej mi jest pomagać innym.
Efekty jakie przynosiły procesy przebaczania przerosły moje oczekiwania.
Zmarszczki, które miałam dość zaawansowane spłyciły się, a większość małych zmarszczek zniknęła. Ciało odmłodniało przynajmniej o pięć lat i nie są to tylko moje imaginacje. Efekt zmian potwierdzają inni, a ci którzy mnie nie znają nie wierzą w moją metrykę urodzeniową.
Ponadto skutkiem „ubocznym” przebaczenia z pozycji serca są uzdrowione relacje rodzinne, własny wzrost duchowy – bo przecież z jakiegoś powodu znaleźliśmy się tutaj na Ziemi, w takiej rodzinie i okolicznościach. Gdy ten powód rozpoznamy, to zrealizujemy to, po co my i nasze dusze zeszły, nastąpi remisja chorób i zapobiegnięcie powstawaniu kolejnych. Zauważalna jest również zmiana w sposobie bycia, pozycji ciała. Gdy zostajemy uwolnieni od tych ciążących (na) nas kamieni, stajemy się bardziej kreatywni, otwarci, uśmiechnięci.
W życiu dbamy o to, aby mieć mieszkanie, dom, a tak często zapominamy, że domem dla naszej duszy jest nasze ciało, które jest barometrem naszych myśli i uczuć. Nasz organizm wymaga trwałych fundamentów, oczyszczania ze złogów, toksyn zarówno tych powstałych w wyniku odżywiania, jak i nieprzepracowanych relacji.. Zadbajmy o tę świątynię, a efekty w postaci zdrowia, dodatkowych możliwości, niespodziewanego odkrycia talentów i poczucie szczęścia zagości na trwałe w naszym życiu, oraz naszym otoczeniu.
Regina
- 116podaj dalej
- Udostępnij114
- Lubię to!
- Twitter1
- Skomentuj1
Odwiedź stronę autora i pamiętaj by wspierać dobre treści!
W przypadku naruszenia praw autorskich lub licencyjnych prosimy o kontakt
Regino, czy mogę z tobą porozmawiać?? Kurde przyznam ze moje życie też odbiega od tego co bym chciał ale nie chcę jak niewolnik służyć innym a kiedy chce to rzucić wszystko i jechać na tor swoim tuningowanym autem np. (Tylko skąd wziąć ,materializowac kase na takie życie pełne wolności, nie chcę byc uwiązany do klientów, pomagania bo inaczej nie otrzymał bym wynagrodzenia , bo mam dość agresywnego czekania jak nauczyć się za pomocą myśli zmaterializować coś materialnego i nie być od niczego zależnym i tylko bawić się i cieszyć życiem…
Jak Osiągnąć etap
Rozwoju, Praktyki Duchowej, żeby materializować
myślami rzeczy Materialne ?
JAK?!?!!?!!?!?!?!?!?!
Mam dość ale nie wiem co robic, gdzie iść a całego życia spędzania na nauce bez gwarancji powodzenia.
Najlepiej nauczyć się tego mega łatwo, mega skutecznie i szybko bo co jest boskiego w tym ze walcze o byt zamiast się kurwa bawić…
😞😟😩😩😩😩😩😩😩😩