Przejdź do treści

Dwa światopoglądy

Nie można być sobą i równocześnie kim innym. Nie można wyznawać jedną religię i równocześnie jakąś inną. To samo dotyczy światopoglądu. Światopogląd i religia przenikają się wzajemnie. 

Zawsze istniały dwa przeciwstawne sobie rodzaje światopoglądów: kosmocentryzm i teocentryzm. Tych dwojga podejść do Rzeczywistości nie sposób ze sobą pogodzić. One nie mają nawet najmniejszego wspólnego mianownika, jakiegoś stycznego punktu. Między nimi leży przepaść nie do pokonania.

Kosmocentryzm czyni człowieka współodpowiedzialnym za Rozwój, za Przyrodę za wszystko, co wokół nas się dzieje, nakłada nań obowiązki względem narodu i dalszych wspólnot. Za wszystko co czynimy lub zaniechujemy jesteśmy bezpośrednio odpowiedzialni. Obcowanie z Bogami – siłami Przyrody jest oczywiste.

Teocentryzm nakazuje zaś bierne poddanie się woli wszechmocnego bóstwa. Niesprzeciwianie się losowi jest cnotą niezależnie od tego, czy wygrywamy, czy giniemy. Człowiek jest niczym wobec boga, zerem, a on wszystkim. Przyroda nie jest uświęcona, lecz poddana samowoli owego wszechmocnego. Wyznawcom pozostaje błaganie o litość – zmiłuj się nad nami.

W teocentryźmie Kosmos powstał z nicości kaprysem urojonego bóstwa. W każdej chwili może ono wszystko unicestwić, jeśli tylko tego zechce. Stworzenie wszystkiego z niczego jest niedorzecznością, czyli Creatio ex nihilo absurdum est; nicość jest zaś pojęciem sprzecznym ze zdrowym rozsądkiem. Mimo tego powołują się niektórzy wyznawcy teocentrycznych religii na osiągnięcia nauki. Jednocześnie nie biorą oni pod uwagę możliwości istnienia czegokolwiek innego poza wiarą w pozaczasowe i poza przestrzenne wszechmocne bóstwo.

Kosmocentryzm wyjaśnia Świat zupełnie inaczej. Zwięzłym i doskonałym wyrazem kosmocentrycznego światopoglądu jest 129. hymn dziesiątego kręgu hymnów Rgvedy. Ten wzniosły wedyjski hymn sprzed tysiącleci wyjaśnia logicznie pochodzenie Wszystkiego – Świata i Bogów; daje mocną podstawę kosmocentrycznemu światopoglądowi. Dla aryosłowiańskiego rodzimowierstwa ma to ogromne znaczenie. Wagę hymnu podkreśla jego pochodzenie od najdawniejszych przodków. Głębiej w przeszłość indoeuropejskich narodów sięgnąć nie można.

Ten 129. Hymn umożliwia wczucie się w kosmocentryczny światopogląd starożytnych Aryów i zarazem jest kluczem do zrozumienia nowoczesnego rodzimowierstwa Aryo-Słowian. Znaczenie hymnu jest dla odzyskania zgodności pochodzenia ze światopoglądem, zgodności genotypu z wiarą, nie do przecenienia. O przyszłości naszych narodów rozstrzygnie to, czy potrafimy wrócić do źródeł naszej duchowości, czy przezwyciężymy wyobcowanie, o którym pisał Zorian Dołęga Chodakowski.

Dwa pierwsze wiersze hymnu opisują pierwotną, przed kreacyjną rzeczywistość, gdy niebytu ani bytu nie było. Niebyt to nieujawniony byt, potencja. W tej niezwykłej rzeczywistości było coś nieokreślonego, nieuchwytnego. Poetyczne opisy ukazują w następnych czterech wierszach ten niesamowity prastan.

Po nich następuje kluczowe stwierdzenie o odwieczności życia. Zalążek życia istniał od zawsze. Mocą jego żaru zrodziło się samo z siebie To Jedno. Tylko Ono istniało wtedy, nic poza nim. To był prapoczątek Wszystkiego. Następnie zjawi się wszechstronne pożądanie, pęd do rozwoju, a z niego pierwociny rozumowania. Emocje poprzedzają racjonalność, uczucia logikę.

Druga część hymnu nie jest już bezosobowa. Wieszczący mędrcy przedstawiają dalszy przebieg rozwoju rzeczywistości, ukazują związek nieprzejawionego z przejawionym, niebytu z bytem, rozważają wszystko dogłębnie i zgodnie z logiką. Aryowedyjska teoria poznania – epistemologia zna dwie drogi poznania – intuicję i logikę. Teoria bytu – ontologia ma swą podstawę w nauce o rozwoju Tego Jednego.

Z bardzo prostego prapoczątku rozwinął się wielce złożony otaczający nas świat. Jak to przebiegało? – nie wiadomo. Tego nie wiedzą nawet Bogowie. Nie mogą tego wiedzieć, bo razem z tym światem powstali. Dla wieszczów pozostaje to zagadką. Hymn Nasadiya kończy się przyznaniem, że tego chyba nie wie ktokolwiek – yadi vana veda.

Poniżej ten hymn.

Ongi niebyt nie istniał, ni bytu nie było
przestworzy nie było i nieba nad nimi.
Cóż było w ruchu? gdzie? w czyjej opiece?
Czym były wody – bez dna otchłanie?

Mrok był mrokiem okryty,
wszystko było nieokreśloną topielą.
Zarodek sił życia był w tym pustkowiu,
To Jedno zrodziło się z mocy jego żaru.

Śmiertelni nie żyli – nieśmiertelnych nie było.
Dzień nie różnił się wtedy jeszcze od nocy.
Dowolnie żyło To Jedno w bezruchu,
i nie było czegoś innego prócz niego.
Pożądanie ogarnia wszystko z początku,
myślenia staje się pierwszym wysiewem.
Wieszcze odkryli więź bytu z niebytem,
Sercem badali z pomocą rozumu.
Miara ich poznania przenika na wskroś.
Co było na dole? co było u góry?
Byli dawcy nasienia i przyzwolenie,
na dole dążenie – u góry spełnienie.
Kto wie, kto może powiedzieć,
skąd to jest? Jak wszytko powstało?
Bogowie nastali razem ze światem,
któż zatem wie, jak to rozkwitło?
Skąd jest to tworzenie?
Czy On je wykonał, bądź nikt?
Ów baczący na świat z najwyższego nieba,
wie to zapewne – chyba że tego nie wie!

Nasad asin no sad asit są pierwszymi słowami powyższego 129. hymnu w dziesiątej mandali RgVedy. Od nich pochodzi nazwa hymnu – Nasadiya. Językiem RV jest archaiczny sanskryt. Wedyjski sanskryt jest bliski językowi praindoeuropejskiemu. Początki RgVedy sięgają aż do czasu istnienia praojczyzny Aryów na wschodzie Europy.

Dla ułatwienia zrozumienia RV napisał Hermann Grassmann (1809 – 77) odpowiedni słownik – Wörterbuch zum Rig-Veda. Najdoskonalszym tłumaczeniem dzieła jest zdaniem językoznawców te dokonane przez Karla Geldnera (1852 – 1929); obecnie dostępne też w internecie razem z sanskryckim oryginałem. Po polsku ukazał się hymn Nasadiya po raz pierwszy w 1912 r. w zbiorze 40 hymnów Rgvedy przetłumaczonych i wydanych przez Stanisława Michalskiego (1881 – 1961).
W tym filozoficznym i artystycznym utworze została zawarta mądrość naszych praprzodków. Nasadiya była wpierw długo wraz z wszystkimi hymnami Rgvedy ustnie przekazywana, z pokolenia na pokolenie, aby zapobiec ich desakralizacji i zniekształceniom. RV jest wspaniałym pomnikiem genialności starożytnych Aryów, najstarszym w ogóle dziełem, które zachowało się w całości.

Konieczność rozporządzania spisanymi zasadami wiary jest oczywista. Wierzenia Greków i Rzymian, ich bujna mitologia i świetne obrzędy przegrały w starciu z prymitywnym, lecz skodyfikowanym judachrystianizmem; przegrało Życie z kultem śmierci.

Wpierw rozpowszechniła się w Grecji i Rzymie dekadencja, marazm. To one torowały drogę niedobrej nowinie judachrystianizmu, teocentryzmowi w czystej postaci, wspakulturze. Niechaj to będzie nam przestrogą.

5/5 (1 głosów)

Odwiedź stronę autora i pamiętaj by wspierać dobre treści!

W przypadku naruszenia praw autorskich lub licencyjnych prosimy o kontakt

>

Pobierz Deklarację Suwerena II RP

Otrzymasz ją też na swój email


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

Pobierz Deklarację Suwerena

Otrzymasz ją też na swój email


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co robimy...


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności