Przejdź do treści

Chrystianizacja Rusi i próby duchowego wyzwolenia

  • Historia

Chrystianizacja ruskiego narodu, jaką najczęściej utożsamia się z Włodzimierzowym chrztem Rusi, rozpoczęła się na długo przed oficjalną datą 988 roku. Już od IV wieku misjonarze chrześcijańscy przyjeżdżali do ruskiego kraju. Dla prestiżu chrześcijańskiej wiary skorzy byli pisać o sukcesach w szerzeniu jej w wielu krajach.

Bodaj najwcześniejszą wzmianką o chrystianizacji Rusi jest wiadomość podana przez Kwintusa Tertuliana (około 160-222 n.e.), w której mówi się o ochrzczeniu Scytów i Sarmatów. Według wszelkiego prawdopodobieństwa mogło to dotyczyć jedynie pojedynczych przedstawicieli tych ludów, a nie ich całości. Spośród pierwszych chrześcijan Rusi możemy z całą pewnością wymienić Scytę Dionizego Małego, który, wzięty jeńcem do Bizancjum, po pewnym czasie został tam ihumenem klasztoru i wsławił się swą mądrością. Dionizego nazwano Małym dla uniknięcia pomyłek z mitycznym Dionizym Areopagitą. Dionizy Mały prowadził rejestr paschalnych cykli Cyryla Aleksandryjskiego, obejmujący okres od 437 po 531 rok. On też zebrał zwód kanonów (kilkaset), dekretów papieskich i aktów soborowych znanych pod nazwą Dionisiana.

Interesująca jest wiadomość podana przez Jana z Nikiu o chrzcie księcia Kija, w źródłach bizantyjskich zwanego Kuwratem: „Kuwrat, książę Hunów i plemiennik Orchana, był ochrzczony i wychowywał się w Konstantynopolu w centrum chrześcijaństwa”. Napisano to w VII wieku. Według Mychajły Brajczewskiego taki fakt był nie tylko możliwy, ale i prawidłowy.

Prawdopodobnie wcześniej chrzcili się wychodźcy z naszej ziemi, którzy przebywali w Bizancjum, gdzie zmuszały ich do tego okoliczności. Natomiast misjonarze, którzy przybywali na Ruś, by głosić wiarę Chrystusa, z reguły spotykali się z niepowodzeniem. Tak np. święty Kolumban, misjonarz, w VI wieku odwiedził ScytięRuś i usiłował nawrócić tamtejszy lud na wiarę chrześcijańską. Spotkało go rozczarowanie i rozgniewał się widząc, że Scytowie nieźle orientują się w zasadach chrześcijaństwa i śmieją się zeń, szczególnie dotkliwie wyszydzając święto Osła, na jakim Jezus wjeżdżał do Jerozolimy (ustanowione w roku 590, ale nie przyjęło się i znikło). Kolumban po powrocie znad Borystenesu mówił, że łatwiej ten lud uśmiercić, niż przekonać, że ich rodzima ojcowska wiara jest nieprzyzwoita. Bardzo możliwe, że właśnie jako odpowiedź na takie usiłowania cudzoziemców powstało na Ukrainie powiedzenie: „Cóż nam po cudzym bogu – swego mamy przy progu”. Jednak o ile prosty lud mocno trzymał się swej rodzimej wiary, to góra społeczeństwa (książęta, bojarstwo, drużyna książęca) często widziała się w trudnej sytuacji i doznawała porażki w dyplomatycznych negocjacjach z powodu nieprzyjmowania cudzej, chrześcijańskiej wiary, jako że prawie wszystkie międzynarodowe umowy wymagały przysięgi w cerkwi czy w pobliżu świątyń. Dlatego kniaziowie zezwalali na budowanie na Rusi chrześcijańskich cerkwi, jakie odwiedzane były przeważnie przez cudzoziemskich posłów, kupców, ochrzczonych drużynników – Waregów.

Jednakże nie tylko na Rusi budowano chrześcijańskie chromy, w Bizancjum stały świątynie ruskich bogów Wełesa i Peruna, gdzie modlili się nasi wojacy, posłowie i kupcy, przebywający na obczyźnie. Otóż takie było międzynarodowe prawo owych czasów. Dlatego ówczesnego istnienia chrześcijańskich cerkwi na ruskich ziemiach nie należy uważać za świadectwo chrystianizacji ruskiego narodu. O jednej z takich cerkwi dowiadujemy się z Powieści dorocznej, gdzie pod rokiem 945 umieszczono zapis o cerkwi Św. Ilii, „co jest nad ruczajem przy końcu Pasynczej Biesiady, bo to była cerkiew katedralna, a wielu Waregów i Chazarów było chrześcijanami”. Kronikarz sam wyjaśnił, po co zbudowano tę cerkiew. Jednakże nazwa „Pasyncza Biesiada” wywoływała liczne dyskusje w gronie historyków. Wysuwano przypuszczenia, że pasynkami zwano część drużynników książęcych i że to od nich poszła nazwa Biesiady. Ale interesujące byłoby odkrycie, co to takiego owa Biesiada. Przypuszcza się, że chodziło o posterunek strażniczy na brzegu rzeki (wariant nazwy „Posterunkowa Biesiada”). Zapewne była to jakaś budowla w kształcie altanki (besidki), jaką raczej można by uznać za tradycyjną budowlę kultową. Tym bardziej że jej nazwa współbrzmi z biesami, bisami (wołchwami czy kumirami). Konstrukcja dawnych chromów także przypomina kształt altanki – kilka słupów pod dachem, ławy dla biesiadników.

W roku 860, zdaniem Mychajły Brajczewskiego, został ochrzczony książę Askold. Bizantyjskie źródła zawierają wzmiankę o tym, że imperator Bazyli I Macedończyk zawarł traktat z Rusią Kijowską, pod warunkiem wszak, że Rusy przyjmą chrzest.

Chrzest księżnej Olgi przez długi czas datowano na rok 954, chociaż istnieje dość argumentów przemawiających za datą o wiele wcześniejszą. Olga mogła być ochrzczona razem ze swoim mężem księciem Igorem w roku 944, po jego wyprawie na Bizancjum, czyli przed tragicznymi wypadkami w ziemi Drewlan. Śmierć Igora mogła być sprowokowana jego chrztem, w czym drużynnicy widzieli odstępstwo od wiary. Fakt, że część Rusów została ochrzczona w 944 roku, zapisany został w traktacie Igora z Grekami: „My zaś, ilu z nas się ochrzciło, przysięgamy na cerkiew świętego Ilii”.

W roku 945 Igor wyrusza po daninę z ziemi Drewlan, a to pod naciskiem pogańskiej części swej drużyny, jaka uskarża się, że „otrocy Sweneldowi” (czyli Waregowie z drużyny, przeważnie chrześcijanie) są dobrze ubrani i bogaci, a oni (Rusy) – „goli”. Wziąwszy daninę Igor zwalnia (?) drużynę i zostawszy z niewielkim oddziałkiem żąda nowej daniny. Drewlanie zabijają Igora i jego wojów. Teraz powstaje pytanie – po co Olga, będąc już chrześcijanką, dokonuje krwawej zemsty – według pogańskiego zwyczaju? Co więcej, jak wynika z latopisu, sama zemsta, usypanie kurhanu i tryzna na nim były już w tym czasie zjawiskiem archaicznym i wspaniałym, na miarę pogrzebów scytyjskich władców. Okrucieństwo księżnej było jakby jakąś demonstracją: na mogile księcia (włodarza tych ziem) zabija się pięć tysięcy Drewlan (jego poddanych, sług). Cóż to jest, jak nie chęć pokazania okrucieństwa pogańskich zwyczajów? Jak zwykle, liczba straconych mogła zostać zawyżona przez latopiśca. Ale Drewlanie długo pamiętali tę tragedię, przez wieki całe wplatając w kosy żałobne paski i wyszywając koszule nitkami przeważnie ciemnego koloru. Prawdopodobnie świątynię Szumśką w Żytomierskiem zbudowano ku czci zabitych, co roku odprawiając tam pominkowe obrzędy. Kronikarz, uważając Olgę za prekursorkę chrześcijaństwa na Rusi, nie potępia księżny, prawdopodobnie zdawało mu się pouczające porównanie takich „pogańskich” zwyczajów z chrześcijańskimi. Opowieść o chrzcie Olgi z ręki samego Konstantyna Porfirogenety wydaje się niektórym badaczom nieprawdopodobna, gdyż udała się ona do Bizancjum w roku 955 już w towarzystwie swego kapelana. Dyplomatyczne rozmowy Olgi z imperatorem nie dały pożądanego rezultatu, ile że Rusi narzucono wasalne warunki. Olga wróciła do domu niezadowolona i przestraszona: „Moi ludzie poganie i syn mój – oby ustrzegł mię Bóg od wszelkiego zła”.

Jest pewna prawidłowość w tym, że jednymi z pierwszych w przyjmowaniu chrześcijaństwa na Ukrainie-Rusi byli właśnie książęta: Kij, Askold, Igor, Olga, Jaropełk (?), Włodzimierz. Rachuby Bizancjum i Rzymu były jasne: na początek nakłonić do chrztu władców ziem sąsiednich, a potem – swobodnie szerzyć swą „międzynarodową” wiarę wśród wszystkich narodów. Tak widziała im się droga do panowania nad światem. Właśnie dlatego w większości międzynarodowych traktatów tych czasów stawia się warunek chrztu księcia i jego drużyny albo całego kraju.

Co zmusiło Olgę do przyjęcia chrześcijaństwa – nie wiemy. Być może była pod naciskiem drużyny, której znaczna część składała się z najemnych Waregów, już chrześcijan. Sam wojewoda Sweneld, wychowawca jej syna, był chrześcijaninem, przy tym człowiekiem podstępnym i okrutnym.

Świętosław – książę-wojownik, którego Mychajło Hruszewski nazwał „Zaporożcem na tronie”, był oddany swej ziemi i rodzimej wierze. Olga usiłowała nakłonić syna do przyjęcia wiary Chrystusowej, ale on się wymawiał, odpowiadając: „Drużyna moja śmiać się będzie”. Tak tedy, jak pisze kronikarz, on „nie posłuchał matki i dotrzymywał pogańskich zwyczajów”, a także „oprócz tego gniewał się na matkę”42. Te skąpe kronikarskie wiadomości nie dają rzeczywistego obrazu ówczesnych stosunków w książęcym środowisku.

Czemu Świętosław gniewał się na matkę? W Pierwszym latopisie nowogrodzkim jest zapis o tym, że Olga nakazywała „nie urządzać tryzny po sobie – miała bowiem potajemnie swego prezbitera”. Czemu tego prezbitera (chrześcijańskiego duchownego) Olga trzymała „potajemnie” i po co by ona zakazywała urządzania jej tryzny, gdyby wszystkim było wiadomo, że ona nie jest już poganką i ma być pochowana jak chrześcijanka?

W Latopisie joachimskim była wzmianka o jednym z bojów Świętosława z Bizancjum, zakończonym utratą drużyny księcia – „wszystko wojsko zgubił”. Prawdopodobnie jeden z wołchwów, jacy zawsze towarzyszyli drużynie w wyprawach wojennych, wskazał księciu przyczynę porażki: wielu z drużyny było Waregami – chrześcijanami, i ruscy bogowie odwrócili się od wojska. Jak pisze Wasilij Tatiszczew, Świętosław rozkazał drużynnikom-chrześcijanom oddać pokłon ruskim bogom, ci jednak nie posłuchali. Latopisiec opisuje gniew Świętosława: „Tak się rozwścieczył, że nawet jedynego swego brata nie oszczędził”, „strasznie na prezbitera się złościł”, „posłał do Kijowa z rozkazem chromy chrześcijan zburzyć i spalić. I sam wkrótce poszedł, chcąc wszystkich chrześcijan wytracić”.

Całkiem naturalne byłoby przypuszczenie, że wróciwszy do Kijowa, Świętosław zabronił matce demonstrować otwarcie swą wiarę. To właśnie zmusiło ją do trzymania w tajemnicy chrześcijańskiego duchownego. Nie całkiem zrozumiałe jest zwrócenie się Olgi do niemieckiego króla Ottona I z prośbą o przysłanie na Ruś duchownego. Na tę prośbę przyjechał do Kijowa w 962 roku katolicki biskup Adalbert. Nie wiadomo, jaki cel miała ta misja i czy udało się go osiągnąć. Bowiem wszystkich towarzyszy biskupa zabito, a on sam ledwie się uratował od gniewu ruskich ludzi.

Jak pisze kronikarz, w ostatnich latach swego życia Olga żyła skromnie jako księżna-wdowa, babka swych wnuków. Z pewnością nie była już osobą czynną politycznie, trudno też nazwać ją „poranną zorzą chrześcijaństwa” – tę aureolę otrzymała później. Być może odczuwała w duszy głęboką tragedię i pragnienie, by przynajmniej wnuki jej przyjęły naukę chrześcijańską. Czy nie pokładała tych nadziei w biskupie Adalbercie? Ołeksandra Jefymenko, nie podając źródeł, pisze, że Jaropełk (syn Świętosława) został ochrzczony przez jakiegoś katolickiego misjonarza44. Możliwe, że był nim Adalbert. Historycy współcześni godzą się z faktem chrztu Jaropełka, motywując to tym, że jego matka, księżniczka węgierska, była jakoby chrześcijanką. Również żona Jaropełka, Greczynka, swego czasu zakonnica, była chrześcijanką. Prawdopodobnie pragnieniem wszystkich trzech kobiet (w tym babuni Olgi) było ochrzczenie Jaropełka.

Nieco dziwna wydaje się kronikarska wiadomość z 1044 roku: „Odkopano dwóch kniaziów, Jaropełka i Olega, syna Świętosława. I ochrzczono kości ich, i złożono je w cerkwi Bogurodzicy we Włodzimierzu”45. Ten zapis o świętokradzkim akcie potomków często budzi wątpliwość co do chrześcijaństwa Jaropełka. Mychajło Brajczewski pisze, że chrześcijańska praktyka nie znała obrzędu chrzczenia zmarłych: przystąpienie do Chrystusa uwarunkowane było świadomym wyrażeniem woli. W omawianej sprawie, jak domyśla się historyk, odpowiedź może być tylko jedna – „zniekształcenie tekstu”.

Jednakże przywołamy jeszcze jeden fakt z późniejszej historii. W roku 1636 podobnego świętokradztwa dopuściła się fanatyczna katoliczka Anna Alojza Ostrogska z kośćmi swego ojca księcia Aleksandra Ostrogskiego, który za życia był prawosławnym. W nocy z Wielkiego Piątku na Sobotę wtargnęła do cerkwi, w której stały sarkofagi rodu Ostrogskich, poleciła jezuitom otworzyć trumnę i przechrzcić prochy. W Latopisie ostrogskim zapisano o tym: „A księżna kości przemyła, wonnymi ziołami przełożyła. Jezuici ochrzcili kości wedle swojej wiary i wodą pokropili i imię zmienili na Stanisława”.

Prawdopodobnie coś takiego mogło się stać i w XI wieku, kiedy rozłam między Kościołami rzymskim i greckim był oczywistością; Jaropełka ochrzcił katolicki duchowny, dlatego przenosząc kości do prawosławnego chromu, ochrzczono je ponownie. Przechowanie się kości możliwe było jedynie dzięki temu, że pogrzeb odbył się nie pogańskim zwyczajem przez spalenie, lecz po chrześcijańsku, jako pochówek w ziemi.

Olga zmarła w roku 969, pochowana jak chrześcijanka. W 1007 roku jej grobowiec przeniesiono do cerkwi Dziesięcinnej, gdzie stał aż do nadejścia Mongołów, kiedy, jak się przypuszcza, uległ grabieży.

Świętosław, ten ostatni pogański książę Rusi-Ukrainy, spędził swój krótki żywot na ciągłych wyprawach i bojach, przestrzegając rodzonej wiary.

Młodszy syn Świętosława Włodzimierz zagarnął tron Kijowa, wyszedłszy zwycięzcą w bratobójczej wojnie. Sprzeczności w jego poczynaniach, a także fakty historyczne nie pozwalają na nazwanie go z całym przekonaniem ani ostatnim pogańskim, ani pierwszym chrześcijańskim księciem. W roku 980 zbudował on na Górze Perunowej panteon rodzimych bogów, który sam po ośmiu latach rozkazał zburzyć. Przejście Włodzimierza na chrześcijaństwo było nie tylko zdradą tradycyjnej wiary przodków, ale swego rodzaju kapitulacją przed Bizancjum, świadectwem ideowej porażki. Co popychało naszych kniaziów do szukania innej (cudzej) wiary – na to pytanie wielu historyków nie daje przekonywającej odpowiedzi. Zasadnicze rozważania sprowadzają się przeważnie do tego, że jakoby stara wiara już się przeżyła, była prymitywna, nie czyniła zadość potrzebom klasowego społeczeństwa itp. Takie wyjaśnienia wydają się dzisiaj upraszczaniem zagadnienia. Wiadomo, że u zachodnich Słowian wiara tradycyjna przetrwała jeszcze przynajmniej dwa stulecia, póki przemoc nie zburzyła świątyń i nie usunęła wołchwów. Dziś znane są fakty, że narodów, które przechowały swoje tradycyjne wierzenia, w żaden sposób nie można zwać zacofanymi czy niekulturalnymi (część ludności Ameryki, Australii, Chin, Afryki, Japonii i in.).

Mało znany jest fakt przyniesienia na Ruś islamu, o czym relacjonował arabski pisarz Al-Marwazi: „W taki sposób wychowywali się aż do czasu, kiedy stali się chrześcijanami w jednym z miesięcy trzechsetnego roku. A kiedy przyjęli chrześcijaństwo, to religia stępiła ich miecze, a wiara zamknęła im dostęp do ich zwykłego zajęcia i powrócili do ciężkiego życia i do biedy, i zmniejszały się ich środki utrzymania.

Wtedy zechcieli stać się muzułmanami, ażeby dozwolone im były najazdy i wojna święta i aby powróciło to, co było przedtem.

Posłali wówczas posłów do władcy Chorezmu: czterech ludzi z najbliższego otoczenia ich króla, mają bowiem niezależnego króla, który zwie się Władymir (Wla-d.mi -r), podobnie jak król Turków zwie się chakan, a król Bułgarów – bołtawar (b.l.tu-).

I przybyli posłowie do Chorezmu i powiedzieli, po co ich przysłano. A chorezmszach ucieszył się słysząc, że postanowili przyjąć islam, i posłał im ludzi, aby nauczyli ich przepisów islamu. I przyjęli islam”.

Zdarzenie to historycy datują na połowę lat osiemdziesiątych X wieku. Jednakże islamizacja nie pozostawiła na Ukrainie żadnych śladów, prawdopodobnie po prostu nie przyjęła się jako całkiem obca ludowi i niezrozumiała. Być może był to jeszcze jeden nieudany eksperyment Włodzimierza po utworzeniu przezeń panteonu bogów narodowych, a może też arabski pisarz miał na myśli jedynie poselstwo ruskiego księcia, który rozsyłał posłów na poszukiwanie wiary. Pisząc zaś o przyjęciu islamu Arab mógł wziąć życzenie za rzeczywistość.

Legendy o ochrzczeniu Włodzimierza i całego narodu są w rozmaitych źródłach na tyle różnorodne, wykazują tak wiele niezgodności, że wywołały niedowierzanie już historyków XVIII-XIX stulecia. Opisywano te zdarzenia przeważnie w 100-200 lat po Włodzimierzu. Cechuje te legendy naiwność i nieznajomość przedmiotu u kronikarza, który przypisuje księciu brak inicjatywy, niezdecydowanie, a nawet niedostatek wykształcenia. Niezrozumiały wydaje się powód jego wyrzeczenia się starej wiary i prymitywna przyczyna wyboru właśnie greckiej (jakoby dla przepychu jej obrzędów i wystroju cerkwi). Wiemy, że tradycyjne ruskie chromy zdobione były nie gorzej greckich, a i obrzędy miały oryginalne, z wyraźnie opracowanym liturgicznie nabożeństwem. Mychajło Brajczewski jest zdania, że kronikarska opowieść o wyborze wiary, teologiczne rozważania latopiśca oraz opis chrztu Rusi mają całkowicie „karykaturalny charakter”.

Jeszcze mniej wzmianek o tym epokowym dla naszej historii akcie znajdujemy w obcych źródłach. W spisie diecezji ułożonym za Konstantyna Porfirogenety (około 944 roku) Ruś występuje pod numerem 60. To potwierdza hipotezę o chrzcie Igora i Olgi mniej więcej w granicach powyższej daty.

W jednym z rękopisów Biblioteki Watykańskiej sporządzonym w roku 1350 widnieje malowany obrazek chrztu Rusi. Wyobraża biskupa i cerkiewnego funkcjonariusza nad brzegiem rzeczki. Rusicze stoją czekając swej kolejki, jeden z nich – w wodzie. Miejscowość podobna do wzgórz Kijowa. Obrazek chrztu Rusi umieszczono po wiadomości o chrystianizacji Bułgarów i przed doniesieniem o wojnie 889 roku. Wszystkie obrazki w tym latopisie zamieszczono ściśle według chronologicznego następstwa. Tak więc kronikarz sytuuje chrzest Rusi w okresie 36 lat (między rokiem 853 i 889). Odpowiada to danym greckich chronografów, którzy stwierdzają, że rzecz odbyła się za panowania Michała.

W czasie od Askolda do Włodzimierza widzimy ciągłe zamieszki, powodowane zmianą wiary, oraz nagłe zwroty: od pogaństwa do chrześcijaństwa i na odwrót. Chrześcijanina Askolda zmienia poganin Oleg, a po jego śmierci przychodzą chrześcijanie Igor z Olgą, a po nich – poganin Świętosław, chrześcijanin Jaropełk, poganin Włodzimierz przyjmuje wiarę Chrystusa. Siedemkroć w ciągu stulecia zmienia się wskutek zmian religii polityka państwowa. Jak się tu nie pogubić, jak nie utracić godności ludzkiej, zachować równowagę ducha, odnaleźć słuszną drogę?

Powiedzenie ludowe głosi: „Czyja siła, tego i prawda”. Książę Włodzimierz utrzymywał chrześcijaństwo w Kijowie siłą miecza i ognia. Wierni mu wojewodowie Dobrynia i Putiata czynili to samo w Nowogrodzie. I chociaż po wiekach pisze kronikarz, że w dniu chrzczenia „widać było wielką radość na niebie i na ziemi”, to i on nie zapomina zaznaczyć, że Peruna opłakiwali „ludzie niewierni”, gdy rozkazał Włodzimierz „przywiązać go do końskiego ogona i włóczyć z Góry Boryczewym Zjazdem do rzeczki i dwunastu ludzi przystawił, by bili go kijami. I robili to nie jako drzewu, co odczuwa, lecz ku zniesławieniu biesa”.

Również sam nakaz chrzczenia ludzi wygląda u latopiśca bynajmniej nie demokratycznie: „Włodzimierz rozesłał po całym mieście swych posłańców z wezwaniem: „Jeśli kto nie stawi się jutro u rzeki – bogaty czy ubogi, czy starzec, czy rab – ten moim nieprzyjacielem będzie”. Dalej czytamy rażące swym cynizmem zdanie: „Usłyszawszy to, ludzie z radością szli, radując się, i mówili: „Gdyby to nie było dobre, to książę i bojarzy nie przyjęli by tego”.

Bardziej dokładny obraz chrystianizacji, ale w Nowogrodzie, podał Latopis joachimski. Opowiada się w nim, że nowogrodzianie, dowiedziawszy się o zamiarze Dobryni ochrzczenia ich, sprzysięgli się na wiecu, że nie wpuszczą jego wojska do miasta i nie dadzą „obalić idoli”. Przygotowali przy mostach dwie ogromne kupy kamieni, tak jakby na prawdziwego wroga. Na czele obrońców stanął wołchw „wyższy nad żercami Słowian Bogomił złotousty, dlatego zwany Słowikiem”. Nowogrodzki tysięcznik Ugoniaj jeździł po mieście krzycząc: „Lepiej nam umrzeć, niż dać naszych bogów na zbezczeszczenie”. Ludność, uniesiona gniewem na Dobrynię, zburzyła jego dom, usunąwszy wpierw jego rodziców. Wtedy Putiata (tysięcznik Włodzimierza), nająwszy 500 ludzi u rostowców, nocą opłynął miasto od tyłu na łodziach i wdarł się do Nowogrodu. Poczęła się okrutna „rąbanina” nowogrodzian, których było pięć tysięcy, z wojskiem Putiaty. Nowogrodzianie poczęli burzyć cerkiew Przemienienia Pańskiego i rabować domy chrześcijan. Nad ranem przyszedł Putiacie na pomoc Dobrynia ze swoim wojskiem i polecił palić domy nowogrodzian. Wtedy ludzie pobiegli do swych domów i bój ustał.

Dobrynia nakazał swej drużynie „idole potłuc, drewniane popalić, a kamienne rozbijać i wrzucać do rzeki; i była u niewiernych rozpacz wielka. Mężowie i kobiety, patrząc na to, ze łzami i szlochaniem wielkim błagali, by nie burzyć, bo to są ich prawdziwi bogowie”51. Poczęto ogłaszać, żeby ludzie szli się chrzcić. Tych, którzy nie posłuchali, żołnierze wlekli przemocą do rzeczki i tam ich chrzcili. Powstało wówczas powiedzenie: „Putiata chrzci mieczem, a Dobrynia ogniem”.

Przypuszcza się, że pod koniec swego życia Dobrynia miał wyrzuty sumienia z powodu swych bezeceństw. Otóż z punktu widzenia moralności taka wojskowa służba u księcia traciła swój szlachetny charakter – walka z własnym narodem w żadnej mierze nie była walką o sprawiedliwość. W folklorze zachowały się przekazy o tym, że Dobryni zdarzało się słyszeć płacz matek i dzieci, bezlitośnie przezeń osieroconych. Jedna z północnoruskich bylin rozpoczyna się lamentem Dobryni, który skarży się na rodzoną matkę: „Po coś ty mnie, nieszczęsnego Dobryniuszkę, porodziła?…”, a dalej idą jego żale:

Ja Dobrynia nie jeździłbym po pustym polu,
Ja Dobrynia nie zabijałbym niewinnych dusz,
Nie przelewałbym krwi na próżno,
Nie łzawiłbym Dobrynia ojców-matek,
Nie wdowiłbym Dobrynia młodych żon,
Nie skazywał na sieroctwo dzieciątek.

Według ludowych podań Dobrynia z rozpaczy przywiązał sobie kamień do szyi i utopił się w jeziorze Ilmeń. Nie wiemy, w jakim stopniu prawdziwe są takie wiadomości, jednakże ich wydźwięk moralny zyskał wśród ludu całkiem naturalne określenie.

Być może współcześni, naoczni świadkowie wypadków pozostawiliby nam dokładniejsze wiadomości o prawdziwych rozmiarach przemocy wobec tradycyjnej wiary, gdyby nie periodyczne przeredagowywanie naszych latopisów, z których usuwano niewygodne dla rządzących zapisy i wstawiano te, jakie były potrzebne tym czy innym politycznym przywódcom. Na początku XI wieku Ruś miała już swoich państwowych działaczy wychowanych w duchu chrześcijańskim, dlatego też zaistniała potrzeba stworzenia legend o triumfalnym pochodzie chrześcijańskiej wiary na Rusi. Badacze podkreślają wiele sprzeczności w kronikarskich zapisach o tych wypadkach.

Jedną z takich sprzeczności jest pomieszanie imion: imiona patriarchy Focjusza i metropolity Michała, którzy jakoby ochrzcili synów Włodzimierza i całą Ruś Kijowską, wymieniane są pod rokiem 988. Jednakże ci ludzie żyli sto lat przed tą akcją. Prawdopodobnie kronikarze w myśl czyichś poleceń starannie zmieniali imiona książąt (Włodzimierza zamiast Askolda), zapominając przy tym zmienić imiona patriarchy i metropolity, być może z tej prostej przyczyny, że nie wiedzieli, jacy to święci ojcowie chrzcili Ruś za Włodzimierza.

Któremuś z potomków Włodzimierza zachciało się przyznać pierwszeństwo w ochrzczeniu Rusi właśnie swemu przodkowi. Za zainteresowanego taką podróbką uważa się Mścisława, syna Włodzimierza Monomacha, praprawnuka Włodzimierza Świętego. Mścisław, będący „waregofilem”, wniósł do latopisu takie wareskie elementy, które później stały się powodem mnóstwa przykrych nieporozumień w kwestii wareskiego jakoby pochodzenia Rusi.

Słowo o prawie danym przez Mojżesza, o łasce oraz o prawdzie… Iłariona przedstawia Włodzimierza jako tego, który oświecił Ruś, godnego kanonizacji. Była to kampania ideologiczna wszczęta jeszcze przez Jarosława Mądrego i mająca na celu wytworzenie kultu świętych narodowych. Deformacja prawdziwych historycznych wiadomości o chrystianizacji Ukrainy-Rusi przekształciła tragiczne wypadki całego stulecia (albo nawet kilku stuleci) w jednorazowy triumfalny akt, dokonany przez jednego człowieka.

W sposób bardzo niejasny przedstawione są w latopisach próby wołchwów przywrócenia tradycyjnej ruskiej wiary. Wielu badaczy charakteryzuje je z chrześcijańskiego punktu widzenia jako „przewrót”, „pogańską reakcję”, „antychrześcijański terror” itp.

Jednym z pierwszych powstań zapisanych przez kronikarza było wystąpienie wołchwów w Suzdalu w roku 1024: „Kiedy się dowiedział Jarosław o tych wołchwach, przyszedł do Suzdala i pojmał tych wołchwów, i jednych wygnał, drugich stracił”54.
Przyczyną powstania wołchwów w roku 1071 był szereg porażek ruskich wojsk w wojnie z Połowcami, najście Polaków na Ruś, powstanie ludu w Kijowskiem, Rostowskiem i innych miejscach: „I powstał zamęt w mieście, i wszyscy dawali jemu (wołchwowi) wiarę, i chcieli pobić biskupa. Biskup zaś, wziąwszy krzyż i oblókłszy się w szaty liturgiczne, stanął i rzekł: ÁJeśli kto chce dać wiarę wołchwowi – niech idzie za nim, a kto wierzy w Chrystusa – niechaj idzie za mną7. I rozdzielił się lud na dwoje: kniaź natomiast Gleb i jego drużyna stanęli przy biskupie, a wszyscy inni ludzie przy wołchwie, i wszczął się bardzo wielki zamęt. Wówczas Gleb, wziąwszy topór pod połę, podszedł do wołchwa… wyjąwszy topór, rozpłatał go”.

Przyczynę powstania latopisiec tak dalece sprymityzował, że nie wydaje się wiarygodna: wołchw miał mówić, że wie on wszystko, lżył wiarę chrześcijańską, a także zamierzał przejść się po wodzie rzeczki Wołchow. Nie dopuścił się aż takiego przestępstwa, by zostać zarąbanym przez samego księcia. A poza tym ten fragment latopisu raz jeszcze unaocznia (może nawet wbrew woli autora), jak ogromny był wpływ wołchwów na ludność. Po stronie biskupa stanął tylko książę ze swoją drużyną. Ten fakt świadczy dowodnie, jak dalece chrześcijaństwo w XI wieku pozostawało jeszcze wiarą tylko panującej góry społecznej.

Największe z podobnych powstań objęły Nowogródczyznę, Rostowszczyznę i Kijowszczyznę. Wielkim powstaniem w Kijowie było także to wszczęte przez wołchwów w roku 1068. Na wiecu ludności postanowiono wygnać z Kijowa kniaziów, jacy ponieśli porażkę w bitwie z Połowcami, i osadzić na książęcym stolcu księcia Wsiewołoda, co też uczyniono56. Najczęściej przyczyną powstań były porażki książęcej drużyny, która nie potrafiła obronić ludu przed napadami wrogów, lub rabunkowa polityka ekonomiczna książąt, co prowadziło nieraz do głodu wśród najszerszych warstw ludności. Przyczynę tego upatrywano w cudzej wierze, jaką książęta przyjęli i narzucili narodowi.

Niezależnie od bezlitosnych rozpraw z rodzimą wiarą funkcjonariusze cerkiewni nie zabraniali przynoszenia ofiar w postaci jadła, jakie nowo nawróceni chrześcijanie nieśli teraz do cerkwi, a i książęta nie gardzili muzyką i weseleniem się na bankietach zabronionych przez Cerkiew. Czasem konflikty powstawały między cerkiewnikami a ludem i nawet książętami, kiedy cerkiewne posty zbiegały się z tradycyjnymi świętami, które wymagały rytualnego, mięsnego jadła. W XII wieku wybuchały zawzięte spory o prawo zachowywania zwyczajów przodków. Koła książęco-bojarskie nierzadko stawały po stronie ludu i sprzeciwiały się nadmiernej surowości chrześcijańskich biskupów. Tak pozbawieni zostali swych godności biskupi Nestor i Leontij, którzy zabraniali jedzenia mięsa w Narodzenie i Wełykdeń. W obronie zwyczajów pradziadów wystąpił biskup Fedir, jeden z nielicznych ukraińskich cerkiewników (większość z nich to byli Grecy). Wyróżniał się światłym rozumem, silną wolą i krasomówstwem. Fedir pokonał w dyskusji, zorganizowanej przez Andrzeja Bogolubskiego, biskupa z Rostowa Leontija i obronił tradycje rodzimej wiary. Los Fedira był smutny: cerkiewnicy nie mogli mu wybaczyć takiego zuchwalstwa i, rzuciwszy nań oszczerstwo, oskarżyli o czarnoksięstwo. Biskup Fedir został stracony, a jego księgi spalone na oczach ludności na placu targowym.

W rodach książęcych zdarzały się pojedyncze osoby, które podtrzymywały wołchwów albo potajemnie oddawały cześć pradawnym bogom. Tak Sudysław, brat Jarosława Mądrego, przychylał się do wiary tradycyjnej, za co Jarosław groził mu straceniem. Potajemne stosunki z wołchwami utrzymywał też syn Jarosława – Igor. Wiadomości o walce chrześcijańskiej Cerkwi z wiarą tradycyjną znajdujemy jeszcze w XV-XVI wieku. Zapisy te świadczą, że w leśnych głuszach i chaszczach czy w górach nadal istniały starodawne kapiszcza, molbiszcza, święte drzewa, skały, idole. Tam modlili się Ukraińcy, którzy nie poniżyli się duchowo, nie oddali się w niewolę cudzego boga.

5/5 (1 głosów)

Odwiedź stronę autora i pamiętaj by wspierać dobre treści!

W przypadku naruszenia praw autorskich lub licencyjnych prosimy o kontakt

>

Pobierz Deklarację Suwerena II RP

Otrzymasz ją też na swój email


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

Pobierz Deklarację Suwerena

Otrzymasz ją też na swój email


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności

Jeśli chcesz być na bieżąco z tym co robimy...


Nie lubimy spamu, zapisując się dołączysz do newslettera i będziemy wysyłać Ci wiadomości zgodnie z polityką prywatności